niedziela, 17 kwietnia 2011

Lidl jest tani.


Kiedy mój mąż słyszy hasło Lidl, od razu musi powiedzieć „jest tani”. To silniejsze od niego. Chociaż sklep ten zmienił swoje hasło już jakiś czas temu, właśnie tamto zapadło ludziom w pamięć i nic tego nie zmieni. Teraz Lidl może cenić jakość albo robić cokolwiek innego, i tak zawsze pozostanie „jest tani”.
Bo i tak faktycznie jest. Nie zawsze i nie w każdym przypadku, ale nie można mieć wszystkiego. Z tą jakością też różnie bywa, ale muszę przyznać, że niejednokrotnie udało mi się w Lidlu dostać rzecz o wiele lepszej jakości niż w „zwykłym” sklepie. Dlatego też z czystym sumieniem mogę Lidla polecić. Swego czasu skarpetki i spodnie dla syna rzadziły, ostatnio przerzuciłam się na rzeczy dla siebie. Kiedy tylko zobaczyłam, że Lidl sprzedawać będzie bluzki ciążowe za 25 złotych (24,99 - jak ja nienawidzę tych groszy…) postanowiłam wparować do sklepu o świcie i kupić sobie przynajmniej jedną. I całe szczęście, że wpadłam tam o świcie, bo w moim sklepie wyraźnie tych koszulek posępili. Gdybym poszła po południu, pewnie nie miałabym czego tam szukać.
Oczywiście na jednej się nie skończyło, kupiłam dwie. A wszystko przez to, że one są naprawdę cudowne. Oczywiście ani nie jestem w ciąży, ani nie zamierzam być, ale mój rozmiar wymaga pewnych kompromisów. I jeśli tym kompromisem ma być kupowanie ciuchów ciążowych, to ja się z tym godzę. Bluzki w żaden sposób się nie wyróżniają i nie jest na nich napisane, że są ciążowe, więc raczej nikt się nie domyśli. Wyglądają tak na zdjęciu reklamowym.



Kupiłam sobie akurat te dwie zasłonięte, bo podobały mi się bardziej niż ta błękitna, ale wszystko zależy od gustu. A ja w jednej z nich (druga w praniu) wyglądam tak.

Bluzka: Lidl
Bluza: Tchibo
Spodnie C&A (Yessica)
Buty: nie pamiętam :)



9 komentarzy:

  1. Widzisz, muszę Cię zmartwić. Jako zupełnie postronna i przypadkowa czytelniczka, mam w nosie, jaki nosisz rozmiar - chciałabym za to zobaczyć fajną stylizację. Tymczasem tutaj pomysłu na zestaw nie ma. Masz na sobie zestaw ubrań, który dodaje Ci 20 lat i 20 kilo, nie trzyma kompletnie żadnych proporcji i - nazywając rzeczy wprost - nadaje się li i jedynie na pospieszne zakupy w Lidlu. Jeśli ma być o modzie i stylu to daj coś z siebie - ubierz się fajnie, zrób makijaż i włosy i dopiero potem publikuj fotki, na które będzie można patrzeć z zapartym tchem (może getry zamiast workowatych spodni, lekki sweterek, baleriny i jakaś fajna, wiosenna biżuteria?). W ramach inspiracji polecam: http://www.youngfatandfabulous.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Play Me: Widzisz, muszę Cię zmartwić. Jako osoba o dużym rozmiarze mnie bardzo obchodzi, gdzie i za ile mogę dostać ciuch, w którym nie będę wyglądała jak baleron. Z opinii innych wiem, że oni również (nie mówię, że wszyscy ludzie na świecie, ale ci, którzy do mnie pisali).
    Jeśli szukasz fajnych stylizacji to idź na blogi, gdzie takowe się pojawiają (a propos, przykro mi, ale stylizacje tej dziewczyny są nie w moim stylu, jej zdjęcia również mnie nie zachwycają, kwestia gustu, jak widać).
    Jeśli chodzi o ten zestaw, to nie występuję w nim na wybiegu, tylko na co dzień chodzę do sklepu czy do pracy. Spodnie nie są workowate, wręcz przeciwnie. Zestaw nie dodaje mi kilogramów, tyle ich po prostu na sobie mam. Lata też już nie nastoletnie, więc raczej też mi ich nie dodaje.
    Ten blog nie jest o modzie i stylu, tylko o mnie i o tym, jak się ubieram. I dokładnie o tym jest. Jeśli się nie podoba, nie zmuszam do czytania. Nie mam zamiaru wyznaczać trendów. Ja osobiście mam dość blogów, na których każda dziewczyna wygląda jak modelka, nawet jeśli wyskoczyła po masło do pobliskiego spożywczaka (tak natura ją wyposażyła, photoshop, godziny stylizacji i zdjęć - nie ważne, dla mnie nienaturalne)
    Ja jestem zwykłą, niemalującą się kobietą i nie zamierzam tego zmieniać na potrzeby bloga. Jeśli są tacy (a wiem, że są), którzy będą mnie czytać i oglądać z przyjemnością, dobrze. Jeśli nie, drugie dobrze, blog umrze śmiercią naturalną.
    I tyle. Li i jedynie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zestaw podoba mi się! Zdecydowanie we fioletach Ci najlepiej.


    @Play Me: Balerinki, getry, sweterek i pewnie jeszcze naszyjnik z lusterkiem? Nie promuj klonowania manekinów sieciówkowych, bo aż wstyd!

    OdpowiedzUsuń
  4. Play, ja mysle, ze owszem fajne sa blogi, na ktorych dziewczyny pokazuja swoje staranne przemyslane stylizacje i gdzie wszystko jest perfekcyjnie przygotowane do zdjecia.
    Ale... takich blogow jest mnostwo.
    A mnie wlasnie brakuje blogow, gdzie normalne dziewczyny wrzucaja swoje normalne, codzienne zdjecia, bez wielkich przygotowan, godzinnego robienia makijazu, starannego dobierania kazdego dodatku, bez tego wielkiego HALO.
    Chcialabym zobaczyc, jak sie ubieraja na co dzien tak i po prostu.
    I blog blogging.skylark jest dokladnie taki.
    Ja jestem ZA i bardzo mi sie taka konwencja podoba. Howgh :-).

    OdpowiedzUsuń
  5. @Marchewkowa: Dziękuję bardzo. Fiolety rządzą w mojej szafie, ale po ostatniej bluzce z Lidla może przerzucę się na szare...
    @Khem: Dokładnie o to mi chodziło. Nie jestem osobą, która ma czas na super stylizacje, nie maluję się na co dzień i nie noszę super ciuchów (z wielu powodów). I tak jest dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  6. @Marchewkowa i @Khem: WIELKIE DZIĘKI!

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślę, że jest dużo blogów, na których ludzie prezentują swe codzienne, normalne ubrania. I nawet słynna Ryfka nie ma makijażu. To co się nosi to moim zdaniem jakaś wypadkowa tego co się lubi, co uważa za estetyczne i w danej chwili dla siebie ważne i tego, na co nas stać i co można kupić w sklepach (jeżeli się nie szyje, etc.).
    ps. Wydaje mi się, że przede wszystkim nic na siłę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja również czytam z ogromną przyjemnością, również dlatego, że też mam 30 lat, męża, syna i też jestem nauczycielką :) też nie jestem najszczuplejsza i dziś mam doła po wyjściu z przymierzalni, ale Twój blog dodaje mi otuchy!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Luiza: zgadzam się z Tobą na 100%, przede wszystkim wypadkowa tego, co można w sklepach i na co nas stać. Poza tym tego, na co akurat mamy ochotę.
    Medullah: Dziękuję bardzo. Ja ma doła za każdym razem, zanim jeszcze wejdę i kiedy wychodzę z przymierzalni :)Ale jakoś trzeba przetrwać :)

    OdpowiedzUsuń