wtorek, 19 kwietnia 2011

Wyjaśnienia / Wiosna, panie dzieju.

Najpierw kilka słów wyjaśnienia dla odwiedzających. Zainspirowana komentarzem Play Me, postanowiłam kilka rzeczy sprostować. Zaczęłam ostatnio przeglądać blogi szafiarskie. Niemal wszystkie opierają się na angielskich tytułach, niektóre nawet prowadzone są po angielsku (oczywiście nie uważam tego za wadę, ale wydaje mi się to dziwne). Niemal wszystkie mają piękne zdjęcia, odpowiednio naświetlone, wykadrowane, w odpowiednich wnętrzach lub w odpowiednich miejscach na zewnątrz. Część osób śledzi najnowsze trendy, inspiruje się dziełami sławnych projektantów, ogląda modelki na wybiegach. Jeśli to jest idea blogów szafiarskich, to w takim razie nie mogę zapisać się do tego szanownego grona.
Nie oglądam pokazów mody. Denerwują mnie te wychudzone modelki, które wyglądają, jakby im ktoś w buty kupę włożył. Miny rodem z kota na puszczy, zgarbione ramiona, brak uśmiechu, wystające kości obojczyka, wystające kości wszystkiego. Nie podobają mi się stroje, które są tam prezentowane. Nie założyłabym ich, bo dość często są to ubrania zupełnie nieżyciowe. Nie zawsze, ale zbyt często.
Nie robię cudownych, wypasionych, sphotoshopowanych zdjęć. Nie umiem. Mam zwykły aparat, który mnie słucha, dopóki ustawiam go na „auto”. Potem przenoszę te zdjęcia do komputera, czasami przycinam i to tyle. Zdarza mi się tafić na ładną miejscówę, ale zazwyczaj ograniczam swoje środowisko fotograficzne do chodnika obok swojego bloku i pobliskiej piaskownicy, gdzie chodzę z moim synem.
I tu dochodzę do meritum. Mam 30 lat, męża, syna, jestem nauczycielką, cierpię na chroniczny brak czasu i chciałabym być szczuplejsza. Nie jestem idealna. Nie jestem szczupła. Poluję na okazje i przeceny w sieciówkach albo latam po lumpeksach (i nie jest to kwestia mody, ale braków w polskich sklepach). Doskwiera mi brak ubrań w moim rozmiarze w większości polskich sklepów oraz słaby wybór w tych „dla puszystych”. Będę o tym pisać, bo mnie to dotyczy. Dotyczy to również wielu innych osób.
Nie ubieram się wyjątkowo pięknie. Ubieram się normalnie. Staram się dostosować ciuchy do swojej sylwetki i rozmiaru. Staram się wypośrodkować pomiędzy workami pokutnymi a obcisłym baleronem. Nie zawsze mi się udaje. Przykro mi. Niczego nie upiększam, nie zmieniam. Jeśli idę z synem na zakupy czy do piaskownicy, ubieram się praktycznie. Jeśli na imieniny do cioci, elegancko. Jeśli do pracy, umiarkowanie elegancko. Wszystkie te ubrania są ważne i dla mnie się liczą. Na co dzień raczej się nie maluję, więc nie będę się pindrzyć do zdjęć. Jeśli jestem umalowana i mam na sobie biżuterię, niech tak będzie. Jeśli nie, to nie. Nie robię niczego specjalnie do zdjęć. Pewnie z czasem nauczę się kilku rzeczy, wiele poprawię, ale teraz jest, jak jest. I tyle.
Mogłabym powiedzieć za Michałem Wiśniewskim powtórzyć: „Jestem jaka jestem.”
A tu już wiosna.

Naszyjnik: C&A
Szminka (nawet jeśli nie widać): Avon,
genialny kolor
Plum Gorgeous
szminki Uwodzicielskie Nawilżenie


Bluzka: Lidl (ciążowa :))

 

6 komentarzy:

  1. I tak trzymaj, tak! :-))
    Bluzka bardzo fajna :-).

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyglądasz bosko! Opad szczeny dosłownie.
    A szminka faktycznie idealnie zgrała się z bluzką, ale i świetnie pasuje do Twojej karnacji!

    OdpowiedzUsuń
  3. Prawdę mówiąc zaskoczył mnie ten wylew negatywnych emocji. Jeśli nie jest to pod publiczkę, to chyba nastrój masz nietęgi? Można mieć wrażenie, że pomimo tego, ze masz pracę, rodzinę, to masz przede wszystkim złość o swoją tuszę do całego świata. Ale świat nie ma nic z tym wspólnego, niestety.
    To po co założyłaś bloga skoro nie zależy ci nawet na jako-takiej jakości zdjęć i na prezentacji tematu zdjęcia? Nie chcesz choćby zadbać o tło? Przecież nie musisz jechać na Karaiby, znasz bloga Elfki, ma nudne, balkonowe tło, nie używa PS, ale neutralność tła pomaga w odbiorze. Podobnie Marchewkowa - zwyczajowe ujęcie przy schodach, jasne tło, bez tysiąca elementów i bałaganu, pomaga skupić się na estetyce tego co ma być zaprezentowane. Blog szafiarski to prezentacja ubrań, anie te rzeczy, które wymieniłaś. Czy Marchewkowa używa angielskich nazw i podpiera się pokazami mody?
    No nie wiem, tę notkę wkładam do szuflady "niezrozumiałe".

    OdpowiedzUsuń
  4. Khem, oMamusiu, Marchewkowa: Dziękuję bardzo :)
    Luiza: Nastrój mam nietęgi, bo patrzę na zagraniczne blogi i widzę, że tam można ubrać się fajnie w każdym rozmiarze, co u nas jest trudne. O tuszę mam pretensje tylko i wyłącznie do siebie, nie do całego świata.
    Jestem szczęśliwa, ale wkurzam się, kiedy ktoś niesprawiedliwie mnie ocenia. Emocje nie są pod publikę, nie są udawane.
    Zależy mi na jakości zdjęć, ale po prostu nie potrafię ich robić tak dobrze, jak niektórzy. Mam zwykłe zdjęcia na takim tle, jakie jest aktualnie dostępne.
    Marchewkowa nie używa angielskich tytułów i nie podpiera się pokazami mody, ale to jedna osoba. A ja ostatnio naczytałam się blogów z "Polskich Szaf" w poszukiwaniu inspiracji i tam właśnie trafiłam na takie rzeczy.
    Wlaśnie prezentację ubrań uważam za najważniejsze dla mojego bloga i to właśnie robię.

    OdpowiedzUsuń
  5. Blogging, wg mnie notka szczera i prawdziwa, żadnych słów pod publiczkę!zresztą, to Twój blog-piszesz, to co chcesz,prawda:)? a w tej bluzce bardzo Ci do twarzy plus dodatki-super!wydaje mi się, że to Twoje kolory:)!
    też nie lubię obczajać wybiegów z modelkami-raz:nieapetyczne dziewczyny, dwa:ciuchy niepraktyczne. Ja,odkąd pamiętam, byłam na bakier z trendami-po prostu noszę to, w czym najlepiej się czuję w danej sytuacji (vide moje zdjęcie profilowe,hehe :) )

    OdpowiedzUsuń